Dlaczego i po co?

Stworzyłem tego bloga przede wszystkim dla siebie. Aby pisać o wszystkim na co mam ochotę. Zdaję sobie sprawę że nie posiadam zbyt dużych umiejętności, ale właśnie tutaj będę próbował to zmienić.
Pewnego dnia dołączył do mnie mój kumpel, i od tamtej pory razem "tworzymy".

piątek, 30 kwietnia 2010

Essential Spiderman #2

Tytuł: "ESSENTIAL : The Amazing Spiderman #2"
Scenariusz: Stan Lee
Rysunek: Steve Ditko, John Romita

Recenzja tomu pierwszego.

Zachęcony lekturą pierwszego tomu szybko sprawiłem sobie drugą część. Genezę jednego z najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów czytało się naprawdę przyjemnie. Lekka formuła scenariusza i linowa akcja nadspodziewanie dobrze sprawdziły się jako dorywcza lektura w wolnej chwili lub przerywnik między dłuższymi i poważniejszymi albumami. Korciła mnie też chęć zobaczenia jak dalej rozwiną się przygody Pająka i kiedy wreszcie poznamy Mary Jane Watson.


Scenariusz:
Za historię Spidermana ciągle odpowiedzialny jest ojciec postaci czyli Stan Lee. Będzie on głównym scenarzystą do setnego numeru po którym odda prowadzenie serii innym twórcom. Później napisze jeszcze kilka przygód ale będą to "gościnne" występy we własnym tytule. Essential 2 zbiera numery od 21 do 43 i drugie oraz trzecie wydanie Annual więc nie przekraczamy nawet połowy tego co Stan przyszykował dla czytelnika i Spidermana.

Biorąc do rąk kolejną część pomyślałem, że przydałaby się jakaś nić fabuły łącząca kolejne odcinki, tak aby opowieść o Peterze nabrała trochę "głębi" pozwalając na poprowadzenie bardziej rozbudowanej historii. Najwidoczniej Stan Lee myślał tak samo, gdyż po kilku pierwszych zeszytach pojawia się nareszcie zarys głównej osi wydarzeń. Dla serii to dobry kierunek bo przyznam że kolejne dwadzieścia zeszytów o pojedynkach z Sępami, Żukami i innymi Robotami byłby zbyt wtórne. Co prawda na razie jest to tylko wątek miłosny Parkera i Betty Brant ale wszystko zaczyna łączyć się w jedną całość i pojawia się coraz więcej odniesień do poprzednich odcinków. Oprócz początkowych problemów uczuciowych pojawia się również wspólny motyw Normana i Harrego Osbornów. Green Goblin macza paluchy w kilku zbrodniach a Harrego Parker poznaje na studiach. Stan Lee powoli wprowadza postać szalonego naukowca i jego syna w uniwersum Spidermana i nie spieszy się z ujawnieniem prawdziwej tożsamości Goblina. Jest to niewątpliwie zaleta serii ongoing gdzie scenarzysta może w spokoju rozpisywać historię i szlifować ją powoli w kolejnych odsłonach. Oczywiście w między czasie dzieją się też inne "amazing story". Poznajemy kilku nowych drani z Rhino i Molten Manem na czele ale głównie powracają starzy znajomi jak Dr. Octopus, Kraven, Skorpion i oczywiście J. Jonah Jameson czyli nawiedzony redaktor Daily Bugle. Największą nowinką, którą wprowadza drugi Essential, to długo oczekiwana prezentacja Mary Jane, przez większość tomu pojawia się w takich ujęciach że nie widać jej twarzy i dopiero na dwa zeszyty przed końcem poznajemy ją w pełnej, zgrabnej jak diabli, krasie.

Rysunek:
Steve Ditko dalej rysuje Pająka i jego historie podtrzymując swój klasyczny styl. Żeby nie powtarzać tego co napisałem przy okazji pierwszego Essentiala przejdę od razu do meritum czyli zmiany rysownika. Zeszytem numer 38 Ditko żegna się z serią i pałeczkę przejmuje John Romita Senior. O ile tło i jego szczegółowość nie różni się znacznie o tyle rysunek postaci zmienia się odchodząc od klasyki i wprowadzając powiew świeżości. Ditko miał problem z rysowaniem kobiecych bohaterek i czasem gubił proporcje w dynamicznych ujęciach walk. Betty Brant czy Gwen Stacy wyglądały po prawdzie jak faceci z długimi włosami. Pod ołówkiem Romity, panie te zyskały dużo wdzięku i spokojnie mogą konkurować z Mary Jane. Sądząc po szczątkowych ujęciach panny Watson autorstwa Ditko i prezentacji dziewczyny przez Romite panowie znacznie różnili się wyobrażeniami odnośnie największej miłości Parkera. Sam wygląda Petera również się zmienił a pierwsze na myśl przyszło mi porównanie do Kena (tego od Barbie). Romita tworzy jednolitą, grubą krechą wyraźnie oddzielając kontury w przeciwieństwie do Ditko którego kreska była szarpana. Zachowując dużą estymę dla współtwórcy Spidermana wolę jednak prace Romity, które bardziej przypadły mi do gustu przejrzystością oraz ładniejszymi projektami postaci.

W Polsce na tym tomie skończyła się seria wznowień Essential Spiderman. Wydawnictwo Mandragora upadło a razem z nim mnóstwo niedokończonych serii, których raczej nikt nie przejmie. Sam chętnie kupiłbym kolejne trzy części żeby skompletować cały run Stana Lee. Pozostaje oczywiście alternatywa w postaci oryginalnych wydań, które za około 50zł można sobie sprowadzić, szkoda tylko że to już gazetówka i miękka okładka (tom 3 jest aktualnie wyprzedany).

Wypada jeszcze nadmienić, że w naszym kraju, oprócz kolorowych zeszytów TM-Semica czy Dobrego Komiksu, pojawiło się jeszcze kilkanaście przygód Pająka w Essentialach innych postaci z uniwersum Marvela ale o tym napiszę przy okazji Punishera za jakiś czas.

poniedziałek, 29 marca 2010

Baśnie #6 "Strony rodzinne"

Tytuł: "Baśnie: Strony rodzinne" / "Fables: Homelands"
Scenariusz: Bill Willingham
Rysunki: Mark Buckingham, Tony Akins

Nareszcie ukazał się szósty tom jednej z popularniejszych serii komiksowych w Polsce. Był on o tyle wyczekiwany, że poprzedni zostawił duży niedosyt i rozczarował spadkiem formy tytułu. Dwa pierwsze zeszyty stanowią wyjaśnienie dalszych losów Jacka Hornera, który zniknął po Bitwie o Baśniogród. Okazuje się, że krętacz wywiózł w ciężarówce pokaźną ilość złota ze skarbca Woodlandu i zwiał do Hollywood. Tutaj postanowił rozkręcić biznes i otworzył studio filmowe a pierwszą megaprodukcją jest... trylogia o jego własnych przygodach. Sama historia nie wnosi wiele do samego uniwersum Baśni ale ma niebagatelny wpływ na dalsze losy Jacka i jest wprowadzeniem do oddzielnej serii "Jack of the Fables".

Głównym daniem szóstego tomu są tytułowe "Strony rodzinne" czyli przygoda Niebieskiego Chłopca, który także zniknął po bitwie z drewnianymi żołnierzykami. Wyrusza on na śmiertelną misję w głąb królestwa Adwersarza aby zabić tyrana i odnaleźć prawdziwego Czerwonego Kapturka. Zgodnie ze swoim zwyczajem nie zdradzę nic więcej aby nie psuć niespodzianek, które przygotował dla nas Willingham. Po raz kolejny scenarzysta zaskakuje nas zmianą klimatu opowieści. Wyprawa Niebieskiego należy do stricte przygodowego gatunku historii z domieszką płaszcza i szpady. Duża ilość pojedynków i wartka akcja trzyma w wirze wydarzeń do ostatniej strony. Po raz pierwszy mamy też możliwość zajrzenia za wrota portalu i zobaczenia jak wygląda aktualna sytuacja w podbitych krainach. Zdarzenia te są przerwane przez krótką wizytę w stolicy Baśniogrodu, w końcu to tutaj jest centrum wydarzeń i nie wypadałoby nie odwiedzić Księcia Uroczego. Nowy burmistrz kontynuuje realizację swoich założeń a Piękna i Bestia wdrażają się w pełnione funkcje coraz sprawniej je wykonując. Willingham podtrzymuje tradycję wprowadzania nowych bohaterów na scenę aby zapełnić luki po śmierci kilku Baśniowców podczas bitwy i po wyjeździe Śnieżki oraz Bigbiego. Kolejny debiut przypadł w udziale Mowgliemu z Księgi Dżungli. Chłopak wyrósł na postawnego mężczyznę i w pierwszej chwili skojarzył mi się z Sindbadem. Arabskiego księcia poznamy jednak dopiero w siódmym tomie pod tytułem " Arabian Nights (And Days)". Mowgli jest jednym z Baśniowców, którzy podróżują po świecie nie mając stałego miejsca zamieszkania. Podobnie do Kopciuszka wykonuje on tajne misje dla władz Baśniogrodu i tak też będzie tym razem. Uroczy sprowadza go aby przekazać instrukcje na temat kolejnego zadania - wychowanek wilków idealnie nadaje się do odnalezienia innego wilka jakim jest Bigby. Ceną za wykonanie rozkazu jest wolność dla Bagheery uwięzionej po buncie na folwarku ("Folwark zwierzęcy"). Przyznam, że aż zapiszczałem z radości na myśl o pojedynku tych dwóch outsiderów, reprezentujących siłę, przebiegłość i mocny charakter. Zapowiada się kolejny wątek, którego rozwinięcie może dostarczyć dużo radochy fanom serii.

Prace rysowników są już do znudzenia świetne. Buckingham w przygodach Niebieskiego, w kilku fragmentach, zaskakuje ciekawym rysunkiem. Sceny w mrocznej krainie są grubo cieniowane miękkim ołówkiem i wprowadzają mroczny klimat niczym z koszmarów. Poza tym eksperymentem odniosłem wrażenie że reszta jego prac w tym tomie to najbardziej dopracowane rzeczy jakie publikował w "Baśniach" do tej pory. Zaczyna doganiać Medine, który w tym tomie także miał swój numer poświęcony wprowadzeniu Mowgliego. Mój ulubiony rysownik serii nadal zachwyca szczegółowością i realizmem kreski, choć trzeba przyznać że rysowanie samochodów mu nie wychodzi. Jack Horner nie ma szczęścia do grafiki i jego przygoda ma ponownie najsłabszą oprawę, bardzo uproszczoną i byle jak pokolorowaną.

Podsumowując, tom szósty prezentuje wysoki poziom, niewiele ustępując "Marszowi drewnianych żołnierzyków". Seria wraca na właściwy kurs i łapie wiatr w żagle. Wspomniany już tom siódmy również zapowiada się intrygująco. "Baśnie", w przeciwieństwie do wielu innych komiksów, rozwijają swój potencjał i nie kończą się po kilku numerach. Wciągającą historia trwa i ciągle zaskakują czytelnika.

piątek, 19 lutego 2010

Rok za nami!

Dziś mija rok odkąd niniejszy blog zaczął funkcjonować (19 luty 2009), ja co prawda dołączyłem ciut później (2 marca) ale pozwolę sobie podsumować naszą działalność od momentu jej faktycznego rozpoczęcia a nie mojego przystąpienia. Jak widać strona działa nadal i realizuje swoje założenia czyli komentowanie filmów, komiksów i książek z dodatkiem innych tematów w tle.

Żadne podsumowanie nie może się obejść bez cyferek i zestawień więc na początku kilka liczb z naszej działalności.
*Do tej pory pojawiło się 88 postów
*Średnio daje to 7 sztuk miesięcznie
*helsing stworzył 68% postów do 32% moich.
*najczęściej pisaliśmy o komiksach (45%) i filmach (16%)

Długo szukałem jakiś zestawień w których ja jestem "numerem jeden" i udało się;) W kategorii regularności pisania, na 12 minionych miesięcy, nie napisałem nic tylko w jednym (kwiecień), helsing odpuścił sobie trzy - ilością Go nie pobiję ale przynajmniej jestem bardziej regularny;). Mam nadzieję, że jego spadek aktywności w ostatnim półroczu nie jest trwały.

Odnośnie popularności nie odnieśliśmy sukcesu sądząc po ledwie kilku komentarzach czytających. Albo tysiące fanów zgadzają się z nami i nie mają nic do dodania albo.... nikt nas nie czyta. To skrajne wersje wydarzeń i prawda leży za pewne gdzieś pomiędzy. Mam nadzieję, że ktoś jednak tu czasem zagląda. Jeżeli są ludzie czytający nasze "wysiłki" to dwa słowa do ojca prowadzącego będą mile widziane, bluzgi albo pochwały są zawsze cenne dla piszącego.

Z perspektywy roku mogę pokusić się o ocenę i wyciągnąć pewne wnioski odnośnie mojej działalności. Jak obiecałem na początku swojej drogi tutaj, miałem zająć się książką i muzyką ale praktyka pokazała zupełnie co innego. Połowa moich tekstów dotyczyła komiksów a na drugim miejscu wylądowały filmy. Myślę, że ten układ nie zmieni się w przyszłości. Kilka ciekawych książek czeka na półce ale póki co nie mam czasu po nie sięgnąć a odnośnie muzyki popełniłem jedną recenzję i była to pierwsza i ostatnia próba. Czytając ten tekst po kilku miesiącach doszedłem do wniosku, że pisanie o muzyce mi nie leży i jest wiele osób znających się lepiej:) Z zadowoleniem przyznam, że przelewanie myśli na... ekran, daje mi dużo frajdy i mam nadzieję, że choć część tego entuzjazmu udzieliła się Wam.

Na końcu chcę podziękować za dotychczasową współpracę z helsingiem. Wspólna inicjatywa daje mi dużo zabawy i pomaga spożytkować energię na coś pożytecznego. Co będzie dalej nie wie nikt!

Pozdrawiam... i do przeczytania!